
Kanchanaburi i wodospady Erawan- czy warto?
Podczas pierwszego pobytu w Tajlandii chciałam zobaczyć ten magiczny i kolorowy Bangkok, którego podobno się kocha albo nienawidzi… Marzyły mi się piękne wyspy z białym piaskiem, turkusową wodą i gęstą dżunglą. Bez wątpienia Tajlandia ma to wszystko. Jednak zagłębiając się bardziej w ten kraj, przy kolejnej wizycie odkryłam ciekawą prowincję Kanchanaburi położoną na zachodzie, tuż przy granicy z Birmą. W Kanchanaburi czas płynie wolniej. Oprócz tego, że jest to idealne miejsce na kilkudniowy odpoczynek od głośnego Bangkoku, możesz poznać trochę tragicznej ale bardzo ciekawej historii, przeżyć cudowne chwile na najpiękniejszych w tym kraju wodospadach Erawan i spróbować najlepszego street foodu. Jeszcze Cię nie przekonałam? W takim razie zapraszam do krótkiego przeglądu najlepszych atrakcji tej prowincji.



Jak tam dotrzeć?
To 18-to wieczne miasto położone jest około 150 km od Bangkoku. Jak do wszystkich miejsc w Tajlandii, bez wątpienia łatwo można dostać się tam autobusem, jednak ja zdecydowanie polecam podróż pociągiem. Sama przejażdżka jest już atrakcją. Pociąg rusza ze stacji Thonburi dwa razy dziennie o 7:35 i 13:35. Pociąg ma wyłącznie 3 klasę, co w żaden sposób nie wpływa na wygodę. Są tam duże kanapy, wielkie wiatraki, a nawet na każdej stacji serwują napoje i lokalne przysmaki. Dla nas przejażdżka pośród zielonych pół ryżowych i pięknych gór była bardzo przyjemna. Co chwilę wystawiałam głowę przez okno, aby zrobić kolejne zdjęcie ?


Co robić w Kanchanaburi?
Samo miasteczko jest niewielkie, więc aby zobaczyć wszystkie atrakcje i poczuć jego klimat warto tam spędzić 3-4 dni. Bez wątpienia poznanie tragicznej historii Kanchanaburi powinno być pierwszym punktem w podróży po tej prowincji, więc od tych miejsc rozpoczynam ten post.

Zobacz most na Rzece Kwai
Jeśli nie oglądałeś, to na pewno słyszałeś o filmie „Most na rzece Kwai”, który opisuje tragiczne wydarzenia w tym rejonie. Most znajduje się w samym centrum miasteczka, tuż przy stacji kolejowej, więc bardzo łatwo można do niego dotrzeć. Metalowy most sam w sobie nie jest piękny, ale otaczają go bardzo ładne krajobrazy. Zreszta ciężko mówić o miejscu w którym zginęło tyle ludzi, że jest piękne… Cały odcinek pomiędzy Tajlandią a Birmą, został nazwany „Koleją śmierci”. W 1943 roku Japończycy zlecili budowę kolei jeńcom alianckim wziętym do niewoli podczas walk w Azji i na Pacyfiku. Podczas prac brało udział 60 tys mężczyzn, z czego co czwarty umierał w makabrycznych warunkach z wysiłku, niedożywienia i różnych chorób. Jednak przede wszystkim byli tragicznie traktowani przez Japończyków…


Odwiedź Piekielną Przełęcz
Piekielna Przełęcz to bez wątpienia miejsce, które warto odwiedzić. Przy budowie tego odcinka kolei zginęło najwiecej osób i pracowali naprawdę w morderczych warunkach dzień i noc… Spacer po przełęczy zajmuje około 40 minut, ale jest tam bardzo duszno i wilgotno, więc warto zabrać ze sobą wodę. Aby tam dotrzeć najlepiej pojechać pociągiem czyli tzw. Koleją śmierci do ostatniej stacji Nam Tok i tam złapać taksówkę. W przełęczy znajduje się miejsce poświęcone pamięci tragicznie zmarłych więźniów wojennych.

Zobacz Cmentarz Wojenny
Cmentarz wojenny znajduje się praktycznie w centrum Kanchanaburi, przy głównej drodze więc nie sposób go pominąć. Uważam, że śledząc historie tego miejsca, warto tam zajrzeć choć na kilka minut. Na cmentarzu pochowano ponad 6000 tysięcy jeńców wojennych głównie z Australii, Wielkiej Brytanii i Danii. Do dzisiaj jest pięknie zachowany, a opiekę nad nim sprawuje organizacja Commonwealth War Commission.


Usiądź w lokalnych knajpkach
Jeśli miałabym wskazać co najlepiej zrobić w tym punkcie to po prostu „ Usiądź, napij się dobrej kawy, zjedz coś pysznego w On’s Thai Issan, zrelaksuj się”. Kanchanaburi to idealne miejsce, aby odpocząć na kilka dni od zatłoczonego Bangkoku. Panuje tam zupełnie inny klimat, życie płynie bardzo powoli. Wieczorami knajpki zapełniają lokalni mieszkańcy i turyści.

Posmakuj najlepszego Street foodu
Jesli ktoś mnie spyta, gdzie w Tajlandii jadłam najlepszy Street food to bez zastanowienia odpowiem „ w Kanchanaburi”. Zupełnie przypadkiem jadąc ulicą Sangchuto, odkryliśmy ogromny plac pełen stoisk z jedzeniem, ubraniami i czym tylko dusza zapragnie. Nocny market rozpoczyna się codziennie około godziny 18. Jedliśmy tam najlepsze sushi, kalmary i spring rollsy pełne kolorowych warzyw. Na samym początku placu znajduje się miejsce, gdzie można się zrelaksować podczas ulubionego masażu. Nam się tak spodobało, że wracaliśmy tam każdego wieczoru!



Jedź na wodospady Erawan
Będąc w prowincji Kanchanaburi, nie można pominąć tak pięknego miejsca jakim są Wodospady Erawan. Cały kompleks 7 wodospadów należy do założonego w 1975 roku Parku Narodowego Erawan. Pomimo tego, że jest to popularna atrakcja, każdy może tam znaleźć idealne miejsce na odpoczynek. Pierwsze trzy wodospady są bardzo łatwo dostępne. Można w nich pływać, korzystać z darmowego fish pedicure, lub jak duża część Tajów zrobić sobie piknik. Dla lokalnych mieszkańców jest to idealne miejsce na rodzinne spotkania. Wyższe poziomy były już bardziej dzikie i mniej dostępne, przez co nie było tam tyle osób. Spacerując po wodospadach, zobaczysz co jakiś czas porzucone kolorowe ubrania. Legenda głosi, że ten teren zamieszkują leśne wróżki i nimfy. Myślisz, że to ich ubrania??


Na wodospady najlepiej dotrzeć skuterem z Kanchanaburi, pociągiem, autobusem, lub wykupić sobie zorganizowaną wycieczkę w jednym z biur w mieście. Wejście na wodospady kosztuje 300 bht. Wbrew pozorom dojście na wyższe poziomy nie należy do najłatwiejszych, więc polecam zabrać wygodne buty (nie japonki) i więcej wody.
I jak zachęciłam Cię do odwiedzenia prowincji Kanchanaburi?

